Mecz zaczął się spokojnie. I ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych na stadionie przy ul. Sportowej, to Polonia stwarzała sobie sytuacje w pierwszej części spotkania, a Skra Częstochowa w zasadzie w pierwszej połowie nie zagroziła bramce strzeżonej przez Patryka Stolarczyka. Próbował Konrad Organa "nabity" przypadkiem przez Bartka Musiała, próbował Klaudiusz Kmiecik strzelając z kilku metrów, ale strzelił obok bramki. I tak to właśnie Polonia przerywała dobrze grę na swojej połowie i wyprowadzała dobre kontrataki, a Skra biła głową w mur. Aż do 45 minuty meczu. Zagranie z środka pola na lewą stronę boiska, Kamil Krzemiński wybijając piłkę zagrywa ręką i mamy rzut wolny. Lekki strzał w długi róg i mamy bramkę na 0-1.
W drugiej połowie Polonia zaczęła grać odważniej. Ale co się stało z naszą drużyną w tej części gry tego nie wie nikt. Gra już w niczym nie przypominała gry z pierwszej partii. Konrad Organa zmarnował najlepszą sytuację w meczu, strzelając obok bramki po podaniu Dawida Kępy. Odważna gra zemściła się bardzo szybko. Rzut wolny, Ernest Kuna nie upilnował napastnika rywali, który po dobrym dośrodkowaniu wychodzi na czystą pozycję dokłada nogę i mamy 0-2. Chwilę później, Skra wychodzi z kontrą, zagranie na lewe skrzydło, zawodnik Skry zagrywa w pole karne do nie pilnowanego kolegi a ten ze spokojem umieszcza piłkę w siatce. W końcu również Polonia doszła do głosu, Patryk Włodarek uderzył świetnie z rzutu wolnego, ale bramkarz gości Przemysław Woldan wyciągnął się jak struna i obronił piłkę zmierzającą w okienko bramki. Bramka na 0-4 na gości padła po wyrzucie piłki z autu. Daleki rzut, zgranie piłki i bramka. Warto dodać, że przy zgrywaniu, czyli czytać podaniu był spalony. Ale pan sędzia Z.D nie widział tego...podobno. Bramkę honorową dla Polonii strzelił z rzutu karnego Patryk Włodarek.
Sędzia nie widział ewidentnej ręki w polu karnym Skry, nie widział też jak bez piłki "wycięty" został w polu karnym Konrad Organa. Na koniec meczu mieliśmy jeszcze kilka rzutów wolnych z dużych odległości, ale nic one już nie zmieniły.
Za nami już chyba najcięższe mecze. Z czołówki tabeli nie mierzyliśmy się jeszcze tylko z Gminą Kłomnice. Teraz zaczynamy mecze z teoretycznie słabszymi drużynami, które będą dla nas tak jakby "finałami", pokażą naszą wartość i to czy jesteśmy na tyle dobrzy, aby grać w A-klasie. Pierwszy "finał" już w niedziele w Zawadzie. Pojedziemy tam osłabieni absencją kilku zawodników, ale nawet mimo to wierzymy w korzystny rezultat.